Lekcja urody, czyli nowicjuszka w duchowym SPA
Aktualizacja: 28 maj 2020
Kiedy piłam, nienawidziłam poranków.
Codzienne budzenie się na kacu i wstawanie z łóżka było koszmarem, a spojrzenie w lustro torturą. Nie mogłam patrzeć na moją czerwoną, opuchniętą twarz. Nie chciałam i nie umiałam spojrzeć sobie w oczy. Stałam się mistrzynią szybkiego kamuflażu, żeby czym prędzej założyć maskę na twarz. Makijaż starannie tuszował przykrą i wstydliwą prawdę o mnie.
Gdzieś, kiedyś usłyszałam, że jeśli nie chcesz, aby ludzie patrzyli na twoją twarz, to ubierz coś wyrazistego, co będzie przykuwało ich wzrok i uwagę. Zaczęłam stosować tę zasadę.
Sukienka mini i czerwone szpilki zwykle wystarczały, by ludzie nie patrzyli w oczy. Byłam tylko ładnym opakowaniem, pustym w środku. Bez kosmetyczki nie wychodziłam z domu, a kiedy o niej zapomniałam, potrafiłam wyjść z pracy, żeby wrócić po iluzoryczny oręż. Kompulsywnie sięgałam po puderniczkę i poprawiałam mój sceniczny wygląd. Bez szminki na ustach czułam się naga. Nie wychodziłam z domu nieumalowana.
Po kilku miesiącach niepicia zdarzył się cud. Pewnego poranka patrząc w lustro, ze zdumieniem zobaczyłam, że moja cera jest naturalna i tryskająca zdrowiem. Do tej pory byłam przekonana, że moja twarz jest zaczerwieniona z powodu utajonej alergii.
I rzeczywiście miałam rację!
Moim alergenem jest przecież alkohol. Dzisiejszego ranka ujrzałam w lustrze uśmiechnięte i naturalne oblicze kobiety, wyglądającej o dziesięć lat młodziej niż zapis w metryce. Patrzyłam sobie prosto w oczy widząc w nich iskrę, radość i blask.
Ze zdumieniem odkryłam, że mam piegi na nosie. Z wdzięcznością przyjmuję je jako pocałunki słońca i widzialne znaki powrotu do życia. Kiedyś jak ognia unikałam zdjęć, bo nie mogłam znieść swojego widoku. Dziś z radością robię selfie i podoba mi się ta osoba, która uśmiecha się na nich promiennie.
Nareszcie odkryłam, że najskuteczniejszym kosmetykiem na świecie jest trzeźwość.
Do tego całkiem gratis.
A droga rozwoju duchowego, powierzenie się Bogu, akceptacja i wdzięczność, to najdoskonalsze SPA dla duszy, umysłu i ciała. Serce pełne miłości to najbardziej ożywcza lekcja urody.
I jeszcze jedno. Sama nie wiem kiedy pokochałam poranki.